01 marca 2018

Nie samym szyciem człowiek żyje

... czyli powrót do krótkiego epizodu sprzed około 30 lat. Ten epizod to druty :). Coś tam kiedyś zrobiłam, jakiś sweter, czapeczkę, a nawet śpiworek dla syna. (czasy totalnego kryzysu). No i zrobiłam bezrękawnik dla męża, który potem sama nosiłam w domu przez około15 lat, a może i dłużej.Baaardzo go lubiłam :).

I oto jest zwykła chusta, ale jaka ciepła, i co najważniejsze - własnołapecznie wydziergana. Zimnica na dworze na całego, a chusta mnie cieplutko otula. Satysfakcja wielka :D



Wiesiu i Jo - dziękuję Wam, bo zaraziłyście mnie "drutowaniem" i za wszystkie cenne wskazówki <3.

Od niedawna mam gościa na balkonie, który zasmakował w owocach winobluszcza :).









2 komentarze:

  1. Bardzo ładna! Może i ja wrócę do drutów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zasługa cieniowanej włóczki, bo ścieg najprostszy z możliwych :).
      Zachęcam do powrotu, pomiędzy jednym szyciem, a drugim lub tam, gdzie maszyny nie można ze sobą zabrać :D

      Usuń