... z resztek materiałów różowo - fioletowych. Tych resztek nazbierałam już "trochę", jakoś tak nie potrafię wyrzucać szmatek, nawet tych małych. Jeszcze latem postanowiłam coś z nimi zrobić.
Na pierwszy ogień poszły te w tonacjach różowo - fioletowych. Uszyłam top do poduchy z motylkiem i na tym się mój zapał skończył. Dopiero teraz ukończyłam ją.
Jednak tych resztek różowo - fioletowych zostało całkiem sporo. Nie wykorzystałam wszystkich na poduchę. Sama jestem zaskoczona, bo to zupełnie nie są moje kolory. Poniżej to tylko część z nich.
Nie wiem, jak je zagospodaruję, ale póki co naszywam je na 40 - centymetrowej długości wąskie paski papieru.
Może kiedyś coś z tego uszyję...
A za oknem szaro, buro, deszczowo - koloroterapia wskazana :).
ale piękna taka pastelowa ta poducha:), a z tych paseczków lada moment jakiś pomysł się sam nasunie
OdpowiedzUsuńZ bloga na blog, z bloga.... i tak tu trafilam :)
OdpowiedzUsuńPoduszezka sliczna, motylek marzenie i to pikowanie... mhmmmmm...
A ja zbieram paragony sklepowe i bede tez resztki naszywac :)
Pozdrawiam